Skaldowie Dobrze Mierzyli
11.09.2008
Mimo
niesprzyjającej aury na dobromierskim Rynku w niedzielę 24 sierpnia
br. przed godz. 19 zaczęły gromadzić się tłumy. Takiej gratki,
jaką mieszkańcom gminy zafundowali jej włodarze w dniu gminnych dożynek,
jeszcze nie było - koncert jednego z najpopularniejszych polskich
zespołów, jakim od lat są SKALDOWIE.
Wystąpili w Dobromierzu w pełnym składzie: Andrzej Zieliński (instr.
klawiszowe, vocal, nadworny kompozytor zespołu, mieszkający od dawna
na stałe w USA i rzadko koncertujący w Polsce), Jacek Zieliński (vocal,
skrzypce, trąbka), Jerzy Tarsiński (gitara), Konrad Ratyński (git.
basowa, vocal), Grzegorz Górkiewicz (instr. klawiszowe), Jan
Budziaszek (perkusja) i Rafał Tarcholik (instr. perkusyjne). Gościnnie
wystąpili Gabriela Zielińska-Tarcholik (vocal) i Bogumił Zieliński
(git.).
Na niedzielny koncert SKALDÓW w Dobromierzu złożyły się utwory
z lat 60, 70 i 80 jak również z najnowszej płyty zespołu
„Harmonia świata” wydanej w ub. r. Po koncercie Jacek Zieliński
dziękował za wspaniałą atmosferę i serdeczne przyjęcie, mówiąc
m. in. „Tak sobie myślałem, co może oznaczać nazwa waszej
miejscowości, Dobromierz. I sądzę, że chodzi tu o to, że tu się
DOBRZE MIERZY”. Gromkie brawa były uznaniem dla szefa SKALDÓW za
trafne skojarzenie.
Po koncercie poprosiłem założycieli grupy SKALDOWIE, Andrzeja i
Jacka Zielińskich, o krótki wywiad.
* Kto był pomysłodawcą projektu „Skaldowie na dwa
fortepiany”, z którego powstał dwupłytowy album live (Andrzej
Zieliński, Stanisław Deja oraz gościnnie Jacek Zieliński) wydany w
maju tego rokuc?
Andrzej Zieliński: - A to jest ciekawa historia. Sam pomysł, żebyśmy
ze Stanisławem Deją zagrali w dwójkę moje piosenki, wyszedł od żony
naszego pierwszego basisty, Inez Naglickiej, w Szwajcarii w 2007 r..
Oni mają tam klub koło Zurychu, w którym wystąpiliśmy dwa razy z
Jackiem. Stanisław Deja też tam występował, a jest on wielkim
fanem mojej muzyki. Wzięło się to stąd, że w latach 70. graliśmy
wiele razy w Leningradzie, a Staszek tam studiował w klasie
fortepianu. Jako student przychodził na nasz każdy koncert. Nasłuchał
się tej muzyki dużo i ona w nim „siedziała”. Po latach, gdy już
skończył konserwatorium w Leningradzie (z wyróżnieniem) i zajmował
się muzyką poważną, po którymś koncercie w Szwajcarii zawitał
do klubu Inez i zaczął grać „na luzie” moje piosenki. I wtedy
Inez stwierdziła, że byłoby fajnie, gdybyśmy zagrali te utwory na
dwa fortepiany. Gdy spotkałem się z Inez w Krakowie, podsunęła mi
ten pomysł, a ja się zgodziłem. Pojechaliśmy ze Staszkiem do
Szwajcarii, zrobiliśmy przez dwa dni próby i zagraliśmy koncert u
Inez. Ponieważ się bardzo podobał, spróbowaliśmy zaprezentować
ten program w Polsce. Też został przyjęty owacyjnie, więc w końcu
zagraliśmy koncert w Radio Kraków. Został nagrany na żywo w całości,
z udziałem mojego brata Jacka na skrzypcach i z vocalem. I ten cały
materiał, po zmiksowaniu, wyprodukowałem, a Polskie Radio wydało płytę.
Wiem, że cieszy się dużą popularnością, będzie reedycja. Za dwa
dni (rozm. w niedzielę 24 sierpnia br.) jadę do Warszawy, żeby
zrobić w I programie Polskiego Radia wywiad na temat tej płyty. Są
też propozycje aby zrobić ciąg dalszy, czyli drugi podwójny album.
Materiału jest bardzo dużo, bo jest wiele utworów zapomnianych
przez ludzi, które chciałbym przypomnieć w innej formie.
Niewykluczone, że dołączę do tego głosy śpiewaków operowych, w
formie tzw. smaczku, żeby było bardziej różnorodnie.
* To teraźniejszość, a jeżeli chodzi o przeszłość: co było
powodem podjęcia decyzji o pozostaniu w USA, gdy zastał was tam stan
wojenny w Polsce?
A.Z.: - Całe życie marzyłem, by być u źródeł muzyki amerykańskiej
(jazz, blues, rock). W czasach naszej świetności graliśmy głównie
w krajach ościennych, czyli w NRD, ZSRR itd. Była wtedy tzw. żelazna
kurtyna i izolowano nas od kultury zachodniej. Była cenzura. Ja w
Polsce do czasu naszego wyjazdu do USA osiągnąłem właściwie
wszystko. Wygrywałem festiwale w Opolu i w Sopocie, nagraliśmy wiele
płyt. Chciałem zrobić sobie przerwę i pograć z muzykami amerykańskimi.
Jeździłem po całych Stanach z rockową kapelą amerykańską,
poznając tamten klimat muzyczny. To dało mi bardzo dużo w sensie
innego podejścia do gry w zespole, bo jednak Amerykanie grają trochę
inaczej.
Później w Polsce przyszła moda na muzykę heavy metalową.
Muzyka popowo-rockowa poszła w cień, więc nie było specjalnie do
czego wracać. Zostałem w USA. Grając tam, wykonywałem też swoją
muzykę, która bardzo podobała się muzykom amerykańskim.
Twierdzili, że gdybym w latach 60. tę muzykę wyprodukował w
Ameryce, to mogłyby to być światowe przeboje.
* Panie Andrzeju, minęło 27 lat od chwili, gdy Pan mieszka w USA.
Czy nie myślał Pan o powrocie do kraju na stałe?
- A.Z.: - Cały czas o tym myślę. Jak jestem długo w Polsce, to
tęsknię za Nowym Jorkiem (to jest mój drugi Kraków) i tą
niepowtarzalną atmosferą Nowego Jorku. Tam jest wszystko... muzyka
klasyczna, opera, jazz, rock, a wykonawcy dzień w dzień lepsi jeden
od drugiego. Tam się żyje muzyką. Taka atmosfera mi odpowiada. Ale
mimo tak długiego pobytu w Stanach, nie zapomniałem języka
ojczystego, ani nie mam obcych naleciałości, jak niektórzy wyjeżdżający
nawet na kilkunastomiesięczny pobyt.
Oczywiście, że powoli będę coraz dłużej przebywał w Polsce,
bo tu jest mój kraj, tu są moi prawdziwi fani. Dlatego coraz częściej
przyjeżdżam do kraju, kiedy tylko mogę. Tak jak dzisiaj, do
Dobromierza. Dzisiaj graliśmy o godz. 11 koncert w Radiu Kraków, i
stąd moja wizyta w Polsce, ale koncert w Dobromierzu był dla nas
wspaniałym przeżyciem. Z taką serdecznością i ciepłym przyjęciem
nie spotykamy się często.
* Pana najbliższe plany...
A.Z.: - We wrześniu będzie kolejna seria koncertów. Będę
promował płytę fortepianową, zrobimy duży koncert ze Staszkiem
Deją w Warszawie. Ma on być transmitowany przez radio i telewizję.
* Dziękuję za rozmowę.
Z Andrzejem Zielińskim rozmawiał: Romek Wesołowski
PS. Po koncercie, na ręce Jacka Zielińskiego pamiątkową paterę
wręczył SKALDOM wójt Dobromierza, Czesław Drąg. Wcześniej, na
scenie, wójt wręczając kosz kwiatów, dziękował muzykom za
wspaniały koncert.
Na zdjęciu: wójt Czesław Drąg z Jackiem Zielińskim
źródło: Nowa Gazeta Jaworska
Nr 36 z dnia 04.09.2008 r.
|